VII Międzynarodowy Ekstremalny Maraton na Orientację KIERAT 2009
102 km/25 h 52 min

Można by powiedzieć: no i znowu to samo. Limanowa, Siwy Brzeg, godzina 18. W pewnym sensie – obchodzę urodziny. Na torcie mogę postawić dwie świeczki: właśnie kończę pierwsze dwa lata swojego życia rajdowego. Ale nic z tego. Zamiast tortu w plecaku w równym rządku czekają na swoją kolej wszystkie batony świata. Młody jestem, jak z tego wynika, więc i wyluzowany: robię głupie miny do Madzi, która tylko kiwa z politowaniem głową i trzaska pamiątkowe zdjęcia. Ale zaraz poważnieję. Za chwilę Kierat Numer Trzy. Ten Kierat. Najbliższe godziny będą decydujące, przełomowe i absolutnie niepowtarzalne, bo albo ja w końcu Jego, albo On znowu mnie. Sprawa jest poważna, adekwatny do tego byłby może Wagner, puszczony z wieży limanowskiego kościoła. Patrzę po towarzystwie wokół, no chyba tylko ja mam takie poważne przemyślenia. Niech będzie, jakoś pogodzę się z myślą, że Mój Kierat jest zdecydowanie najważniejszą sprawą z wszystkich, obecnych tu dookoła, prawie czterystu spraw i sprawunek. I tak, nieskromnie zupełnie stojąc na limanowskim bruku, czekam cierpliwie na koniec nostalgicznej opowieści o walorach edukacji w limanowskich szkołach, którą ku wielkiemu zainteresowaniu wszystkich snuje burmistrz czy może jakiś inny ważny oficjel. No skończył już. Startuję. Wdzięcznym łukiem wchodzę jeszcze w kadr aparatu, po czym daję się porwać rzece napieraczy… Czytaj dalej →